Tuesday, October 11, 2022

Plusy życia w Hiszpanii




Hej!

W dzisiejszym poście chciałabym opowiedzieć Wam co nieco o tym, jakie moim zdaniem są największe plusy życia w Hiszpanii. Nakręciłam już na ten temat film na moim kanale Youtube [KLIK], gdzie posłuchać możecie nieco rozszerzonej wersji tego, co przeczytacie poniżej :)


1. Pogoda.

Tutaj Was pewnie nie zaskoczę, ale faktycznie pogoda to coś co bardzo nam się w Hiszpanii podoba i ciepłe zimy były jednym z naszych "must have" na liście do odhaczenia. Wybrzeże na którym mieszkamy nazywane jest Wybrzeżem Słońca ponieważ przez ponad 300 dni w roku świeci tutaj słońce co ma widoczny wpływ na nastrój mieszkańców. Dzięki temu też zdecydowanie popularniejsze jest spędzanie dużych ilości godzin w ciągu dnia poza domem oraz sportowe aktywności na świeżym powietrzu. Nierzadko też widać młodzież chętnie spędzającą swój wolny czas w parkach, na plaży czy na placach zabaw na przysłowiowej "ławeczce". Gdy piszę ten post dobiega połowa października, a wczoraj miejskie termometry pokazywały 30 stopni - taka temperatura niesamowicie skraca czas wyjścia z domu :)



2. Niższe tempo życia.

Ten punkt niejako łączy się z powyższym ponieważ gdy jest gorąco, a za oknem świeci piękne słoneczko nie chce się zwyczajnie siedzieć i „wyrabiać nadgodzin”. Mamy wrażenie, że dla Hiszpanów istotniejsze od osiągania kosmicznych zarobków jest to by móc spędzać z rodziną każdą możliwą chwilę, nacisk na instrastrukturę sprzyjającą rodzinnemu spędzaniu czasu jest tutaj naprawde spory. Dodatkowo w ciągu dnia w wielu miejscach spotkacie się ze sjestą, która chcąc-nie chcąc zmusza do zrobieniu sobie przerwy w pracy, ucięcia sobie małej drzemki czy chociaż zjędzeniu wspólnego obiadu. Jednakowoż sjesta nie jest obligatoryjna i są knajpy/miejsca w których nie obowiązuje.


3. Przyroda.

Z jednej strony w Hiszpanii znajdziecie setki kilometrów plaż, ale z drugiej tylko 11% kraju pokrywają tereny piniżej 200 m.n.p.m. podczas gdy aż 58% to wyżyny i pasma górskie mierzące powyżej 600 m.n.p.m.! Gdy do niezliczonej ilości górskich szlaków dodamy egzotyczną roślinność - zupełnie inną niż w Polsce, ale jednocześnie nie na tyle egzotyczną, zebyśmy bali się o to czy każdy napotkany pająk chce nas zabić - otrzymujemy mix idealny :)

 


4. Pozytywne nastawienie do życia.

Hiszpanie i ludzie mieszkający w naszym regionie, których spotkałam do tej pory charakteryzowali się znacznie większym optymizmem "na co dzień" niż do tego przywykłam w Polsce. Może to latynoska kultura, może to kwestia większej ilości witaminy D - nie mam pojęcia, ale każdego dnia jestem świadkiem nieporównywalnie większej ilości uśmiechu na ulicy niż mogłam zaobserwować to w naszym rodzinnym kraju.

5. Podejście do dzieci i rodzin.

O sprzyjającej infrastrutkurze pisałam już wcześniej ale to co dla mnie osobiście na tym polu zasługuje na największą uwagę to to jak traktuje się w hiszpańskim społeczeństwie dzieci, młode mamy czy w ogóle jakie jest nastawienie do rodzin. Dzieciaki bez względu na wiek i chałaśliwość :-) są tutaj mile widziane praktycznie wszędzie. Zupełnie normalnym widokiem jest mama z noworodkiem na placu zabaw, w banku czy restauracji w późnych godzinach wieczornych. Tutejsze społeczeństwo absolutnie nie wyklucza tylko dlatego, że masz dzieci. Nie spotkasz się tutaj też z krzywym spojrzeniem idąc wózkiem po wąskim chodniku czy wchodząc do lekarza czy autobusu z wózkiem. Nikt nie nazwie dziecka "gówniakiem" ponieważ tutaj jest to po prostu niegrzeczne. Nikt nie będzie wywracał oczami w samolocie widząc Cię z bobasem na rękach, możesz za to z kolei spotkać się z żywym zainteresowaniem Twoim dzieckiem zupełnie obcych ludzi, kasjerek w sklepach, obsługi w restauracji czy innych rodziców na placu zabaw. Jeśli jesteś rodzicem, którego drażnią inni ludzie dający prezenty (często są to słodości) czy zaczepiający Twoją latorośl - możesz się tu męczyć :)


6. Dostęp do świeżych produktów z morza, owoców i warzyw.

Jako, że w Hiszpanii jest ciepłe przez większość roku oraz jest to kraj, który posiada bardzo długą linię brzegową świeże, egzotyczne owoce czy świeże morskie ryby są tutaj bardzo łatwo osiągalne i co więcej za dobrą jakość zapłacimy nieporównywalnie mniejszą cenę. Z Andaluzji w której mieszkam jest już również blisko do Afryki więc mamy również możliwość zakupienia fantastycznych, egzotycznych przypraw oraz ciekawych przekąsek. Będąc tutaj koniecznie spróbujcie lokalnych daktylii i pomarańczy, które hiszpanie uważają, za swoje dobra narodowe :)


7. Przynależność do Unii Europejskiej. 

Dzięki temu czuję się tu bezpieczniej i nieco bardziej "jak w domu".


 

8. Silna waluta.

Wiadomo - są silniejsze waluty niż euro jednak mnie osobiście każda wypłata w tej walucie cieszy bardziej niż wypłata w złotówkach, z których wartością w ostatnich latach bywa różnie. 


9. Położenie geograficzne.

Jako, że zawsze moim marzeniem było zwiedzenie Portugalii - Hiszpania jest dla mnie pod tym kątem idealna. Ponadto nadal od Polski dzieli mnie tylko niecałe 4h. Jest to daleko na tyle by móc lepiej poznać inny skrawej Europy, ale jednocześnie nie na tyle daleko by zaproszenie na miejsce rodziny było nieosiągalne.

 

10. Wszystko jest inne.

Myślę, że każda przeprowadzka do obcego kraju wiąże się ze zmianami na wielu płaszczyznach i wiadomo, nie jest to cecha Hiszpanii samej w sobie jednak fajnie jest mieć możliwość odkrywania nowych kultur i miejsc nawet na zwyczajnym spacerze. Wszystko począwszy od świąt, kultury, zwyczajów, przyzwyczajeń czy lokalnych obrzędów jest inne niż u nas, a odkrywanie tego sprawia, że bardzo się tutaj rozwijamy.


11. Multikulturowość.

To oczywiście będzie zależeć od miejsca, w którym się osiedlicie jednak jeśli tak jak my wybierzecie miejscowość chętnie wybieraną przez expatów z całego świata będziecie mieli możliwość poznania przyjaciół z każdego zakątka świata. Ja bardzo cenię sobie to, że nawet wychodząc wieczorem z dzieckiem na plac zabaw mam możliwość poznania rodziców z Filipin, Irlandii, USA czy Maroko. Mieszając w Warszawie nie miałam możliwość zetknięcia się z tak wieloma osobami o różnych narodowościach.


12. Wyrozumiałość dla zwierząt.

To pewnie nie wszystkim się spodoba jednak z moich obserwacji wynika, że w Hiszpanii jest większe przyzwolenie np na psa na placu zabaw czy kota w wykwintnej nadmorskiej restauracji. Nasz pies ze względu na swoje gabaryty bardzo często wzbudza strach w innych zwierzęta jednak tutaj ani razu nikt nie zrobił nam awantury, że pies nie ma kagańca - częściej reakcja mniejszego psiaka jest po prostu obracana w żart. W rejonie w którym mieszkamy jest też dość sporo psów wszelkich maści i rozmiarów.


13. Hiszpanie są cierpliwi i gościnni

 Zupełnie normalnym widokiem jest auto tamujące ruch na ulicy, ponieważ natrafiło na siebie za kółkami dwóch znajomych czy kasjerki w sklepie tamujące całą kolejke gawędzące z klientami. Co do gościnności to muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem jak zobaczyłam jak bardzo wszystkie dzieci dzielą się zarówno zabawkami jak i jedzeniem na placu zabaw, bez względu na to czy się znają ze szkoły czy tak jak w przypadku naszego syna - widzą go po raz pierwszy na oczy i nawet nie mówią w tym samym języku. Po tygodniu od przeprowadzki dostałam też już pierwsze zaproszenie na wspólne wyjście od jednej z sąsiadek, która poznała mnie raptem 20 minut wcześniej. Oczywiście takie rzeczy zdarzają się wszędzie jednakże mam wrażenie, że Hiszpanie są po prostu nieco bardziej ekstrawertycznym narodem od nas i zaciśnianie loalnych więzi przychodzi im szybciej i łatwiej :)

Thursday, August 25, 2022

Najlepsze zabawki i prezenty dla 1.5 rocznego dziecka

 


Cześć!

Co jakiś czas na moim Instagramie jak mantra przewija się pytanie o ulubione zabawki mojego syna w tym czy tamtym wieku, więc pomyślałam, że zrobię listę co aktualnie (lekko ponad 1.5 roku) zajmuje Hekiego najdłużej. Oczywiście najlepsze zabawki nigdy nie są stricte zabawkami, ale mamy kilka all-time-favourite, które nadal nie wypadły z łask. Możecie potraktować ten post jako inspirację, a może jako prezentownik dla bliskiego Wam dziecka? Większość jest raczej uniwersalna i sprawdzi się u wielu dzieci (choć wiadomo, że każde dziecko jest inne, więc niektóre mogą potrzebować chwili by do nich dorosnąć). 

1. "Scoot & Ride hulajnoga plus kask" KLIK

Hulajnoga Scoot & Ride jest u nas teraz zdecydowanie numerem jeden. Dzieciaki w tym wieku uwielbiają wszystko na czym można jeździć i szybko przemierzać świat. Hulajnoga Scoot & Ride jest bardzo bezpieczna, syn bez problemu utrzymuje na niej równowagę, do tego po okresie jazdy na siodełku łatwo można zmienić ją w klasyczną hulajnogę. Design i mnogość kolorów są kolejnym plusem. My zamówiliśmy zestaw z kaskiem, nad którym również nie warto się wahać ponieważ jest bardzo solidny i jako jeden z niewielu na rynku ma regulację obwodu głowy, więc najpierw może służyć za kask do hulajnogi, a potem do własnego, doroślejszego roweru. Polecam bardzo - nie ma dnia, żeby Heki nie pędził przez ogródek na swoim błękitnym rumaku. Kask też bardzo lubi - sam go przynosi, żeby mu założyć.

2. "Kosiarka na bańki mydlane" KLIK

Heki nie miał nigdy tradycyjnego pchacza, jednak nadszedł taki dzień, kiedy zaczęło fascynować go dosłownie wszystko co ma kółka i co można prowadzić. Tutaj nie dość, że mam sprzęt, który idealnie łączy te dwie funkcje to jeszcze do tego może przy tym puszczać bańki. My tę zabawkę dostaliśmy w prezencie od innych rodziców i funkcja puszczania baniek niestety została popsuta podczas intensywnej zabawy jednak mimo to Heki szaleje za tą kosiarką nawet bez tego! Podejrzewam, że gdyby dołączyć do tego te wspomniane wcześniej bańki to już w ogóle by odleciał razem z nimi :) Nie rozstaje się z kosiarką ani na moment, czasem zabiera ją nawet do wanny.


 

3. "Wózek dla lalek" KLIK

 W naszym domu podczas zakupów nie kierujemy się tym, co wg wielu nadaje się dla jedynie chłopca dla zabawy, a tym, czym nasz synek po prostu lubi się bawić. Zależy mi też na tym by nie uczyć go od małego, że dane czynności / przedmioty są zarezerwowane tylko dla danej płci, bo wiem, że jeśli ja go tego nie nauczę to on sam też nie będzie tak definiować świata. Z tego też powodu gdy tylko zauważyłam, że bardzo lubi się bawić wózkami dla lalek od swoich koleżanek odrazu mu jeden zamówiłam. Lalki go jakoś szczególnie nie interesują, ale jak już pisałam powyżej, jeśli tylko coś ma kółka i nadaje się do prowadzenia - nie ma przebacz :) Moim zdaniem w przypadku tak małych dzieci nie ma sensu inwestowania w drogie wózki (a widziałam nawet takie za kilkaset złotych) - przyjdzie na to czas gdy dziecko realnie będzie przejawiać nimi duże zainteresowanie, będzie chciało mieć jakąś zabawkę kolekcjonerską etc. Na chwilę obecną wózek z linku powyżej moim zdaniem sprawdzi się idealnie.


4. "Dziecięce puzzle"

Dziecięce puzzle to coś o czego istnieniu do niedawna nie miałam pojęcia, a okazuje się, że potrafią zająć dziecko na naprawdę dłuższą chwilę - szczególnie jest zależy Wam, żeby Wasze dziecko nauczyło się zajmować sobą same bez Waszej ingerencji. Poziom skomplikowania kształtów zależny jest od wieku dziecka, my mamy trzy różne zestawy i polecam je Wam w poniższej kolejności:

a) Dla dziecka rocznego i w górę: "Odkrywam koło"  KLIK. W przypadku tych puzzli można totalnie eksperymentować i nie ma dobrych czy złych dopasowań. Każde kółko pasuje do każdego szablonu, róznią się jedynie wzorkami. Idealna na start i jako pierwsze puzzle. (W środku znajdziecie 8 zestawów).

 
b) Dla dziecka od 15 miesięcy w górę: "Układam połówki: BUZIE" KLIK. My w sumie kupiliśmy te puzzle już po roku i Młody cieszył się widząć twarze zwierzaków na obrazkach ale nie potrafił ich jeszcze układać, za to bardzo chętnie używał ich jako gryzaków podczas ząbkowania i spora część się mocno zniszczyła :) Jest jeszcze druga wersja tych puzzli ale tą polecam bardziej właśnie ze względu na nadruki zwierzaków, które dzieci przecież w tym wieku uwielbiają! Na upartego tutaj też można eksperymentować z łączeniem połówek jednak zachęcanie dziecka do układania buziek "jak należy" zdecydowanie bardziej porusza jego szare komórki. Zwierzęca buzia "w całości" za każdym razem powoduje uśmiech na buzi.
 
 

c) Dla dziecka od dwóch lat w górę: "PUCIO: Co tu pasuje" KLIK. Te Puzzle są zdecydowanie najbardziej zaawansowane z tych, które mamy - Heki jeszcze nie potrafi ich układać bez mojej pomocy. Na chwilę obecną używamy ich bardziej do nauki słownictwa przedmiotów przedstawionych na obrazkach, opisuję mu ilustracje i pokazuję jak to działa etc. Natomiast jak poczytacie sobie opinie to zbierają one naprawdę fantastyczne recenzje, szczególnie jak na tę cenę. Te puzzle mają też najładniejszy design, przychodzą w ślicznym, tekturowym opakowaniu z "uchwytem" (które jako jedyne ze wszystkich się nie rozwaliło i trzymamy tam wszystkie pozostałe) i najlepiej ze wszystkich nadadzą się na prezent. Sama dostałam je właśnie nw prezencie i gdy potem zobaczyłam gdzieś przypadkowo jakie są tanie to byłam zaskoczona, bo w pierwszym kontakcie wydały mi się niezwykle jakościowym produktem.


5. "Foremki do domowych lodów" KLIK

Heki wszedł teraz w fazę absolutnej fascynacji lodami do tego stopnia, ze sam otwiera sobie zamrażarkę i ich tam szuka - bez względu na to czy są to lody w kostkach czy na patyku. Jednak jako, że nie wyobrażałam sobie karmić go zwykłymi lodami codzienne postanowiłam kupić nowe foremki do domowych lodów, żałując jednocześnie, że poprzednie oddałąm komuś przed przeprowadzką. Nie wiem co ja miałam wtedy w głowię, bo domowe lody z jogurtu greckiego lub owoców robimy teraz CODZIENNIE. Zdecydowałam się stacjonarnie na firmę Lekue ponieważ mają silikonowe, orginalne foremki, którę są niewielkie na tyle, że mały jest w stanie zjeść loda w całości, a nie zostawić go gdzieś po drodze na dywanie i oglądać jak się wesoło rozpuszcza. Wszystko domywa się w zmywarce i mają też sporo zapasowych patyczków w zestawie.


6. Zestaw zabawek do wanny/pod prysznic

Poniższy zestaw zamówiłam ze względu na największa liczbę pozytywnych opinii i naprawdę nie żałuję, bo Junior ma turbo zabawę od dobrych czterech miesięcy. Jeśli macie problem, że Wasze dziecko nie przepada za kąpielą to na pewno ten zestaw sprawi, że chętniej będzie wchodzić do wanny. Heki miał taki epizod ale wystarczyło, że powiedziałam "małpka już na Ciebie czeka i wywraca oczami" (co faktycznie robi po wlaniu wody) i chętnie leciał do łazienki. Do tego zestawu dołączone są również dwie kulki z obciążeniem (patrz zdjęcie na stronie aukcji), które moim zdaniem nie nadają się jednak do samodzielnej zabawy dla tak małych dzieci, więc pamiętajcie o tym, by je odpowiednio szybko schować :) Poniżej podrzucam Wam też inne zestawy zabawek działające na tej samej zasadzie, tylko z mniejszą liczbą dodatkó, jeśli stwierdzicie, że nie chcecie ryzykować zakupu zabawki w takiej cenie.

a) dokładnie nasz zestaw za 106,46zł KLIK b) zestaw "Laboratorium" za 54,99KLIK

c) zestaw "Ośmiornica i krab" za 27,90 KLIK .

 
 
7. Ukochane książeczki 

Heki jak chyba większość dzieciaków bardzo lubi słuchać bajek i opowieści. Jeśli są ładnie wydane i zilustrowane - tymbardziej. Oczywiśćie mogłabym tutaj podrzucić zestawy książeczek Pucia, Kici Koci czy Jadzi Pętelki, ale te większość rodziców zna i znajdziecie je na pierwszych półkach w księgarniach. Dlatego dziś chciałam Wam pokazać kilka pozycji, które nie są tak oczywiste i jeśli trafiłeś tutaj bo nie jesteś rodzicem, a jedynie szukasz prezentu dla bliskiej osoby, to szansa, że zdublujesz się tymi książeczkami z czymś, co dane dziecko już ma, jest po prostu mniejsza. Jednocześnie nie są one jakoś bardzo niszowe.
 
1. "Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham" Sam McBratney KLIK
 
Jedna z najpiękniej narysowanych książeczek jakie mamy w biblioteczce. Piękne, akwarelowe ilustracje, bohaterowie to dwa króliczki, które dzieci uwielbiają i do tego proste, ale bardzo mądre przesłanie.

    

 

2. "Wiosna na ulicy Czereśniowej" Rotraut Susanne Berner KLIK

Ta pozycja choć znana, to wiem, że odstasza wielu rodziców ponieważ nie ma w niej ani grama tekstu i jest ucieleśnieniem tego co dla mnie znaczy "aktywne czytanie", ponieważ wymaga od rodzica i dziecka dużego zaangażowania. Książka ma sztywne strony, jest ciut większa niż A4 i posiada ilustracje opowiadające historię ulicy Czereśniowej. Bardzo szczegółowa, można bawić się nią na mnóstwo sposobów (w przypadku mniejszych dzieci "gdzie jest kot, gdzie jest kominiarz?" w przypadku starszych dzieci "wymień/pokaż wszystkie rzeczy, na literę K, które wiedzisz" etc.



3. "Feluś i Gucio poznają emocje" Katarzyna Kozłowska KLIK

Seria książeczek o Felusiu i Guciu (chłopcu i jego misiu) jest moim zdaniem absolutnie kluczowa w przypadku objaśniania dziecku tego, jak działa świat, ludzie i on sam. A nawet i rodzicom potrafi nieco poukładać w głowie :) My obecnie najbardziej lubimy tę o poznawaniu emocji, ponieważ aktualnie Heki wchodzi w wiek, kiedy to te emocje zaczynają nim targać na różne strony i zależy mi na tym, by zanim będzie potrafił sobie z nimi poradzić, potrafił je rozpoznać i nazwać. Ja bardzo cenie sobie też przytulne ilustracje.

4. "Mysz, która chciała być lwem" Rachel Bright, Jim Field KLIK oraz

"Odwagi zajączku" Nicola Kinnfar KLIK

Te dwie pozycje bardzo wyróżniają się na tle innych naszych książek. Cudowne rysunki, humor, rymy, melodyjność tekstu i do tego wszystkiego w obu po prostu fantasyczne przesłanie sprawiają, że sama najczęściej właśnie je wybieram do wieczornego czytania. Jeśli miałabym Wam polecić z całego tego zestawu jedną książkę, którą koniecznie powinniście kupić to byłaby to właśnie ta o Myszy i Lwie :) 



5. "Rok w Lesie: wiewiórka" Katarzyna Piętka, Emilia Dziubak KLIK

Ta pozycja z tego co kiedyś wiedziałam jest akurat dość chętnie promowana w księgarniach, więc jeśli jakimś cudem jeszcze jej nie macie to bardzo polecam. Książeczka wydana jest identycznie jak książeczki Pucia, każda opowiada o innej porze roku i zachęca dziecko do wykonywania różnych czynności. Kupiłam ją dość dawno ale dopiero teraz w wieku 1.5 roku Heki jest w stanie wykonać wszystkie aktywności krok po kroku.


Jeśli dotrwałeś/aś do końca tego poradnika/prezentownika to bardzo mi miło! Będzie mi jeszcze milej jeśli po skorzystaniu z moich propozycji napiszesz mi na moim  Instagramie o swoich wrażeniach :)



Monday, August 22, 2022

Przeprowadzka do Hiszpanii 2022 Marbella


Przeprowadzka do Hiszpanii, przeprowadzka do Marbelli

Hej!

Nie wszyscy śledzą mój kanał na YouTube i wiem, że nie wszyscy wiedzą, jakie były kulisy i powody naszej przeprowadzki do Hiszpanii. Nie udzielam się tutaj jakoś turbo regularnie jednak wyprowadzka z kraju to iście wyjątkowa przygoda i wiem, że będę przekonana jeśli choć raz na jakiś czas nie pospisuje swoich myśli z tym związanych. 

Ale od początku…

Jak to się stało, że wylądowaliśmy w Hiszpanii?

Jakiś czas temu podjęliśmy decyzję o sprzedaży naszego mieszkania na Powiślu w Warszawie i zamianie lokum na coś większego nieco dalej od miasta. Głównym powodem poszukiwań był nasz pies oraz dorastający maluch w domu. Choć ja osobiście uwielbiałam nasze mieszkanko przy Bulwarach to mój mąż ma pewną przypadłość - po 5 latach w jednym miejscu zaczyna go strasznie nosić 😄 i pilnie potrzebuje zmiany. Tak też namówił mnie na zrobienie niezobowiązujących zdjęć mieszkania, które na pewno i tak się prędko nie sprzeda. Oh, w jakim byliśmy błędzie!

Pierwsze urodziny Hekiego, na rękach u Babci


Mój szwagier, który jest agentem nieruchomości znalazł nam klientów jeszcze przed puszczeniem ogłoszenia w świat, a im z kolei bardzo zależało na czasie. W związku z tym mieliśmy kilka miesięcy, żeby znaleźć dla nas dom - finalnie czas ten udało się wydłużyć do pół roku ale niestety niezbyt wiele to zmieniło. Nie udało się nam znaleźć idealnej oferty... lub chociaż takiej, która spełniałaby nasze wymagania w tych najważniejszych aspektach. A naprawdę intensywnie szukaliśmy! Każdego weekendu jeździliśmy oglądać kilka domów jednak bańka nieruchomościowa, która miała miejsce w 2021 roku nas dosłownie dobijała! Ani trochę nie uśmiechało się nam wydawać całych życiowych oszczędności na coś co wcale nie było warte tych pieniędzy, a z kolei ani na remont ani na stawianie czegokolwiek od zera nie mieliśmy ani czasu, ani ochoty. Uwierzcie mi - nie nadajemy się do tego 🙂

Święta Bożonarodzeniowe w Łopusznej

Przeprowadzka do Hiszpanii, przeprowadzka do Marbelli





















Gdy godzina zero (zdanie kluczy) zbliżała się wielkimi krokami, został nam dosłownie jakiś miesiąc, wiedzieliśmy już, że z zakupu domu nici więc zaczęliśmy szukać czegoś na rok/ dwa na wynajem, żeby móc gdzieś na spokojnie szukać dalej domu. Niestety zbiegło się to w czasie z wojną na Ukrainie i zostały nam mieszkania po horrendalnie wysokich kwotach, ponieważ wszystko co racjonalne zostało już wynajęte, a w kilku przypadkach kiedy zdążyliśmy się umówić na dzień otwarty - na miejscu okazywało się, że właśnie wyszła przed nami para bez dziecka i psa…

I tym sposobem, zostaliśmy z niczym 🙂

Koniec końców stwierdziliśmy, że to chyba znak, żeby nie kupować teraz nieruchomości w domu i postanowiliśmy wcielić w życie plan C, o którym myśleliśmy właściwie odkąd tylko się poznaliśmy czyli - wyprowadzka za granicę. Niezobowiązująco wysłaliśmy kilka zapytań o wynajem mieszkania w Andaluzji i tak się złożyło, że mieszkanie w którym finalnie mieszkamy odpowiadało wszystkim naszym potrzebom (które są niemałe przy 75kg mastifie i na ten czas rocznym dziecku) i do tego wszystkiego było możliwe do wynajęcia niemal od zaraz bo były jeszcze dwa miesiące do rozpoczęcia sezonu. W międzyczasie udało nam się szczęśliwie wynająć mieszkanie w naszym budynku więc musieliśmy się przeprowadzić na okres miesiąca przed przylotem by nasi kupujący mogli już się wprowadzić do naszego… tfu, swojego mieszkania 🙂


Przeprowadzka do Hiszpanii, przeprowadzka do Marbelli






















Ale dlaczego Hiszpania? Dlaczego Marbella? 

Wiedziałam, że jeśli mam próbować przeprowadzki za granicę z tak małym dzieckiem, to na początku wolę jakiś kraj w obrębie Unii Europejskiej - poczucie bezpieczeństwa, mnogość lotów, bliskość rodziny i wiele innych były dla mnie kluczowe. Hiszpania ze wszystkich krajów, które do tej pory odwiedziłam zdecydowanie zakorzeniła się w moim sercu najmocniej i namówiłam na nią męża, choć on nie był zbytnim fanem tego pomysłu.

A dlaczego Marbella? Otóż...przez przypadek! Nie mieliśmy zielonego pojęcia jaki jest obecnie boom na tę miejscowość, nie mieliśmy pojęcia, że została wybrana najlepszym europejskim kierunkiem wypoczynkowym 2022 roku, nie mieliśmy pojęcia ile filmów i seriali się tutaj teraz kręci i nie mieliśmy też pojęcia, że w chwili obecnej połowa polskiej śmietanki towarzyskiej się tutaj sprowadza. Gdybyśmy to wiedzieli, możliwe, że mocno by to nas odstraszyło :) Ponieważ chcieliśmy odpocząć od zgiełku dużego, hałaśliwego miasta.

Przeprowadzka do Hiszpanii, przeprowadzka do Marbelli





















Tak się złożyło, że kilka miesięcy wcześniej Piotr dostał ofertę pracy z miasta Fuengirola i choć finalnie nie był nią zainteresowany to dzięki temu zaczęliśmy czytać nieco więcej o tym jakie ciekawe miejscowości są tutaj na Costa del Sol i właśnie tak natrafiliśmy na Marbellę. Pamiętam, że na kilku grupach przeczytaliśmy, że jest to fajne miejsce dla aktywnych rodzin, jedno z większych miast pomiędzy Malagą, a Gibraltarem (którego bliskość była dla nas dość istotna) no i przypadkowo akurat tutaj było to wspomniane wcześniej, dostępne mieszkanie. 

Poza tym postanowiliśmy pójść na żywioł i nie sprawdzaliśmy za bardzo ani miasta ani okolicy, postanowiliśmy, że raz się żyje - umowę mamy wstępnie tylko na rok, więc pojedziemy i pożyjemy. Przed wyjazdem jeszcze szybko się hajtneliśmy, grupowo zaliczyliśmy covida, ja zamknęłam firmę i pojechaliśmy w siną dał spróbować sił na hiszpańskiej ziemi!

Szczęśliwie bardzo się nam tutaj spodobało i nie żałujemy decyzji :) Co więcej po regularnych publikacjach relacji na moim Instagramie jeszcze dwie polski postanowiły się tutaj przenieść! Wow :)

I tak zaczęłą się nasza wielka, hiszpańska przygoda, która relacjonuję dla Was regularnie na Instagramie oraz na moim Youtubie. Tam znajdziecie całą masę vlogów z różnych wycieczek po regionie, na które Was serdecznie zapraszam.


Przeprowadzka do Hiszpanii, przeprowadzka do Marbelli

Przeprowadzka do Hiszpanii, przeprowadzka do Marbelli


Przeprowadzka do Hiszpanii, przeprowadzka do Marbelli

Widok na górę La Concha w Marbelli

Spacer po Paseo Maritimo w Marbelli

Plaża San Pedro de Alcantara

Przeprowadzka do Hiszpanii, Marbella


Friday, July 8, 2022

Mapka z filmu PRZEWODNIK PO MALADZE na Youtube

 

Mapa Atrakcji Przewodnik po Maladze ogonowskamaja

Hej!

W najnowszym filmie pt. "Przewodnik po Maladze", który obejrzycie tutaj [KLIK] na moim kanale pokazałam Wam mapkę w jakiej kolejności omawiałam atrakcje oraz gdzie się znajdują. Nie bez powodu kolejność jest właśnie taka - zależało mi żebyście bez problemu zaparkowali, a następnie zobaczyli wszystkie 13 atrakcji bez nadrabiania zbędnych kilometrów, bo zdecydowanie jest tam co zobaczyć! A wiem, że niektórzy mają np jeden / dwa dni na zwiedzanie miasta i lecą dalej. Mam nadzieję, że ten film jak i mapka Wam to ułatwią :) A oto lista atrakcja kryjących się pod poszczególnymi numerkami:

1. Museo de Imaginacion Malaga

2. Mercado Cenral de Atarazanas

3. Katedra w Maladze (Santa Iglesia Catedral Basílica de la Encarnación)

4. Museo Revella de Torro

5. Teatro Romano i Alcazaba

6. Museo Picasso Malaga

7. El Pimpi, Botega Bar

8. Plaza de la Merced

9. Mirador del Gibralfaro

10. Parque de la Malaga

11. Centre Pompidou Malaga

12. Playa de la Malaquete

13. Pasaż Muelle Uno

A oto mapka, gdzie my zawsze parkujemy samochód:



Wednesday, October 27, 2021

Recenzja Guerlain Advanced Youth Watery Oil

 


Produkt, z którego recenzją dziś do Was przychodzę poznałam po raz pierwszy na spotkaniu Guerlain dwa, czy może już nawet trzy lata temu. Zapamiętałam go jako pięknie pachnący eliksir o lekko oleistej konsystencji, która fantastycznie nawilżała, ale i natłuszczała skórę.

 


 

 

 

Dziś przychodzę do Was jednak z recenzję nowej formuły, którą marka opisuje tak: bogactwo oleju, intensywność działania niczym w serum, przy zachowaniu konstytucji lekkiej niczym woda. Czy takie właśnie były moje odczucia podczas testowania tej unowocześnionej wersji Advanced Youth Watery Oil? Przekonajcie się sami.












 

Co musisz wiedzieć o Abeille Royale?

Abeille Royale to linia ekskluzywnych produktów do pielęgnacji twarzy wprowadzona na rynek w 2013 roku, która całą swą siłę czerpie z produktów pszczelich. Od samego początku marka Guerlain bazuje na gruntownych badaniach mających na celu zgłębienie potencjału miodu i mleczka pszczelego w służbie innowacyjnej, ukierunkowanej i przede wszystkim skutecznej pielęgnacji przeciwstarzeniowej.

Marka Guerlain stworzyła nawet własną platformę badawczą Beelab poświęconą produktom pszczelim i ich mocy eliminowania widocznych oznak starzenia działająca na trzech płaszczyznach; praca nad pszczołami, miodem i regeneracją skóry

 


 Linia Abeille Royale zrodziła się z intuicji naukowców Guerlain, którzy wierzyli, że musi istnieć korelacja między naturalnym procesem gojenia a mechanizmami odnowy starzejących się komórek skóry. Zdaniem Dyrektor Badań Guerlain, dr Frédérica Bonté, "Skóra, która słabo się goi, to skóra, która szybciej się starzeje".

 

 

To, co moim zdaniem jest szczególnie warte zapamiętania z tego wpisu to fakt, że 10 lat badań zaowocowało stworzeniem nowej technologii: Dynamic Blackbee Repair, przez którą rozumiemy kombinację czterech wyselekcjonowanych miodów i mleczka pszczelego. Miód czarnej pszczoły z wyspy Quessant został wzbogacony o trzy inne miody wyspowe (z Ikarii, Korsyki i Wysp Alandzkich). Połączenie tych składników gwarantuje natychmiastowe działania regenerujące poprzez zwiększenie ilości połączeń neuronalnych w skórze właściwej.

 

 
Advanced Youth Watery Oil w liczbach
 
Sekretem Advanced Youth Watery Oil jest wcześniej wspomniana technologia Dynamic Blackbee Rapair. Produkt od 2013 roku jest bestsellerem marki, a jeden jego flakon sprzedawany jest dokładnie co 26 sekund i do tej pory otrzymał 19 międzynarodowych nagród.
 
Testy laboratoryjne wykazały, że po regularnym stosowaniu kosmetyku skóra regeneruje się 9x szybciej, zaś do pełnej regeneracji dochodzi po 8h od nałożenia. Wskaźnik nawilżenia wzrasta o 125%. Mleczko pszczele zawarte w eliksirze o 19% zwiększa produkcję młodych, aktywnych komórek, zaś o 44% maleje liczba starych fibroblastów na rzecz młodych (co oznacza po prostu redukcję starzejących się komórek).
 
Kobiety, które testowały produkt przez okres miesiąca, stwierdziły, że jędrność poprawiła się o 56%, a skóra stała się bardziej promienna o 49%. Gładkość skóry oceniły na +32%.
 



 Tyle z teorii, a co ja na to?

Po pierwsze - konsystencja. Każda z nas myśląc o olejku i miodzie w głowie ma raczej lepką, cięższą formułę, dlatego bardzo ważne jest, żebyście dobrze wzięły sobie do serca nazwę tego produktu — "Watery Oil". Ona idealnie utożsamia się z tym, co znajdziecie we flakonie kształtem przypominającym plaster miodu. 

 

Nie jest to produkt tępy jak serum, nie ucieka przez palce jak zwykła woda, ale nie obciąża też jak olejek. Jest to coś, czego ciężko szukać wśród sklepowych półek i nie ukrywam, że tak unikatowa konsystencja znacznie wpływa na poczucie, że faktycznie mamy do czynienia z produktem działu premium. Nadaje się do masażu jak również połączenia go z kosmetykami kolorowymi (polecam z sypkim rozświetlaczem!).

 

Kosmetyk dozujemy za pomocą dołączonej pipety, która według producenta wciąga dokładnie taką ilość produktu, jaka potrzebna jest do pokrycia skóry twarzy. Ja zużywam zwykle dwa naciśnięcia pipety, ponieważ lubię posmarować produktem również dekolt i zmęczone karmieniem piersi :)




Część z Was może obawiać się, że po nałożeniu wodnego olejku Wasza skóra będzie wyglądać na tłustą, ale nic z tych rzeczy. Na zdjęciu powyżej sami możecie zobaczyć, że skóra wygląda na promienną i rozświetloną, ale nie nazwałabym tego bliku "tłustym". Dodatkowo fantastyczne efekty uzyskacie również po połączeniu produktu z ulubionym kremem do twarzy, zwiększając jednocześnie przyczepność przed nałożeniem kosmetyków kolorowych.
 

Działanie i efekty

 
 

Testowanie Advanced Youth Watery Oil rozpoczęłam na początku jesieni, gdy miałam już za sobą pierwsze zabiegi złuszczające, jednak musiałam je przerwać ze względu na nasz urlop na Minorce. Pomyślałam, że wszystko idealnie zbiega się w czasie — przedłużę przerwę w jesiennym złuszczaniu, co pozwoli mojej skórze odetchnąć i skupię się wtedy na regeneracji oraz nawilżeniu. Dodatkowo będzie to świetna okazja, by mimo października sprawdzić, jak olejek radzi sobie pod filtrami przeciwsłonecznymi. 

 Efekty? No cóż, skłamałabym, gdybym nie napisała o bardzo wysokich oczekiwaniach względem kosmetyku tej wartości. Pierwsze trzy dni właściwie głównie byłam pod wrażeniem tego jako promiennie i lśniąco wygląda moja cera oraz jak lekka jest konsystencja. Dopiero w drugiej połowie pierwszego tygodnia testów zauważyłam, że suche dotąd miejsca zaczynają wyglądać nieco lepiej (obecnie mam lekki problem z okolicą brwi i o dziwo, skroni). Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia testów byłam już właściwie przekonana, że jest to formuła dla mnie, a muszę się Wam przyznać, że byłam lekko zdziwiona, że dostałam zapytanie od marki o test tego olejku — w końcu moja cera jest mieszana i moje romanse z oleistymi produktami wiodą dość wyboistą drogą. Szczęśliwie formulacja tego wodnego olejku jest na tyle uniwersalna, że i u mnie efekty są tylko na plus i nie zaobserwowałam żadnego obciążenia skóry czy wyprysków. Ponadto po tygodniu na Minorce (mimo stosowania filtrów — jak zawsze) uważam, że moja cera poradziła sobie lepiej niż zwykle z panującymi tam warunkami i kąpielami w słonej morskiej wodzie. Olejki ani mój codzienny makijaż nie spływały do oczu mimo stosowania produktu codziennie rano i wieczorem.

Nie zdziwiło mnie to wszystko za specjalnie, ponieważ tak jak mówiłam na początku — ja już poznałam kiedyś poprzednią wersję (choć w znacznie mniejszym wymiarze) i znałam poniekąd jego dotychczasowe możliwości. To, co zdziwiło mnie znacznie bardziej, to jak fantastycznie zadziałał na skórę Piotra, któremu wystarczy godzina na słońcu, by być mocno brązowym. Już w trakcie wyjazdu, ale i po nim regularnie wcierał sobie olejek w skórę twarzy i wygląda na znacznie bardziej wypoczętego i po prostu zdrowego :) Więc śmiało proponujcie produkt również swoim partnerom — jestem pewna, że będą zachwyceni jego lekką, nietłustą konsystencją (mój tego nie cierpi).

 
 

A więc... DLA KOGO?
 
Komu poleciłabym ten olejek? Nie jestem pewna czy młode cery bez większych problemów będą w stanie docenić potencjał i moc tego produktu — choć oczywiście nie zaszkodzi. Myślę jednak, że grupa docelowa, która będzie najbardziej zadowolona z formuły i działania Youth Watery Oil to kobiety po 25 roku życia z cerami; suchymi, normalnymi i mieszanymi. Górnego limitu wieku zdecydowanie brak :)
 
Co do tłustych cer — myślę, że tutaj przyda się dobry masaż po aplikacji, ale nie chcę się wypowiadać, gdyż posiadaczką takiej cery po prostu nie jestem. ZDECYDOWANIE jest to dobry wybór na świąteczny prezent dla mamy czy babci — jestem pewna, że będą zachwycone! 

Gdzie kupić?

Advanced Youth Watery Oil kupicie tutaj [KLIK!] w pojemnościach 15ml, 30ml, 50ml i 100ml. W artykule ukazana jest największa pojemność.
 
Jeśli się zdecydujecie - koniecznie dajcie znać jak wrażenia!